wtorek, 21 stycznia 2014

"Igrzyska Śmierci" S. Collins

Nie będę cytować opisu z okładki, łatwo go znaleźć w internecie. Mam bzika na punkcie książek i filmów opisujących życie w państwach totalitarnych. Wystarczy wspomnieć choćby "1984" Orwella. Po "Igrzyska" sięgnęłam z opóźnieniem, może dlatego, że reklamowane są jako książka dla młodzieży a może dlatego, że opis z okładki raczej średnio mnie do nich zachęcił. To na co trafiłam rozczarowało mnie o dziwo pozytywnie.
Co mi się podobało?
1. Tytułowa bohaterka, nie wolna od wad. Czasami zbyt głupia by zrozumieć pewne rzeczy.
2. Przemiana głównych bohaterów męskich a raczej wydobycie ich wcześniej ukrytych cech, to nie są nudni faceci, słodcy do bólu.
3. Temat, ponadczasowy choć może momentami potraktowany zbyt lekko.
4. Brak ucieczki od trudnych tematów. Autorce nie sprawia problemu opisywanie nawet najbardziej krwawych scen, bez uciekania się do niepotrzebnego patosu czy obrzydliwości. Nie boi się zabijać ważnych bohaterów, ani pokazać, że po tych okropieństwach główni bohaterowie wychodzą okaleczeni na całe życie.
5. Zakończenie, bo lubię bajki.

Co mnie wkurzało?
1. Główna bohaterka, czasem była naiwna do bólu
2. Autorka tak skupiła się na temacie, że strona psychologiczna pewnych bohaterów jest ledwie muśnięta. 
3. Niektóre sytuacje, za które karał Kapitol są bez sensu jak dla mnie ale może to kwestia tłumaczenia. Zobaczymy co będzie gdy przeczytam w oryginale.

Generalnie, książki polecam, choćby przez wzgląd na to, że o okropieństwach wojny trzeba przypominać. Co wrażliwszym radzę przygotować zapas chusteczek, będą bardzo potrzebne zwłaszcza przy ostatnim tomie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz